W skrócie – pisarz niepoprawny politycznie. Nie ma dla mnie tematów tabu, dlatego jeśli decydujecie się wejść w mój świat, musicie się liczyć, że gdy go opuścicie, możecie mnie albo bardzo polubić, albo znienawidzić. Nigdy jednak – i to Wam gwarantuję – nie przejdziecie obok mojej twórczości obojętnie.
Najlepiej odnajduję się w mroczniejszych klimatach. Piszę głównie kryminały i thrillery, czytam oba te gatunki, do tego powieści szpiegowskie, literaturę piękną i powieści z tłem historycznym. Dbam o ciało i umysł, pracuję tyle, aby nie zaniedbać relacji rodzinnych i mieć czas na przyjemności. Jestem ojcem dwójki wspaniałych dzieciaków: Kuby i Lenki. Moje motto to „złoty środek”, co staram się stosować tak w życiu, jak i w pracy. Sporo podróżuję , regularnie chodzę na siłownię, czasem potarzam się na macie. Na pytanie, co robiłem, zanim zostałem pisarzem, zawsze odpowiadam, że lepiej zapytać, czego nie robiłem. Budowałem drapacze chmur w Nowym Jorku, kucharzyłem w hiszpańskich kurortach, stałem za barem w Irlandii, Anglii, Hiszpanii i USA, operowałem na platformach wiertniczych w Norwegii, działałem na rafineriach, byłem rzecznikiem euroligowego klubu koszykarskiego i dziennikarzem sportowym i śledczym. A to i tak nie wszystko…
Jestem bliźniakiem, więc podobno mam dwie twarze. Chyba coś w tym jest, ale traktuję to jako zaletę, która pomaga mi w tworzeniu ciekawych i oryginalnych postaci. Uważam się za dobrego człowieka, ale nie udaję, że jestem idealny. Każdy z nas ma swoją ciemną stronę, wszak jesteśmy tylko ludźmi. Dlatego nigdy nie mierzę innych swoją miarą i w relacjach z ludźmi zawsze staram się spojrzeć na świat ich oczami. Jestem uczciwy i tego wymagam od innych. Nie znoszę głupoty, ignorantów i fundamentalistów wszelkiej maści. Z nadętymi bufonami po prostu nie dyskutuję. Nigdy nie mówię „nigdy” i wychodzę z prostego założenia – traktuję ludzi tak, jak oni traktują mnie.
Jeśli to Was nie przeraziło, to zachęcam do czytania moich powieści. Znajdziecie w nich głównie rozrywkę, choć w każdej staram się przemycać coś więcej. Moje historie zwykle są mroczne, czasem nawet przerażające, ale podobno potrafię też wyciskać łzy. Stawiam głównie na emocje – w moim odczuciu to one są solą literatury kryminalnej. Jeśli po przeczytaniu mojej książki sprawdzicie zamki w drzwiach, zasuniecie rolety, popłaczecie się, wzruszycie albo po prostu usiądziecie i jeszcze długo będziecie myśleć o wykreowanej przeze mnie historii, będę bardzo, ale to bardzo ukontentowany. Dajcie wtedy znać. Jeśli akurat nie będę w pisarskim amoku, to chętnie z Wami na ten temat porozmawiam.
Pozdrawiam serdecznie,
Przemysław Piotrowski